środa, 7 października 2009

Donaldymisje

Jak już wszystkim zapewne wiadomo, dzisiaj w Rządzie odbyła się niespodziewana w skutkach wizyta św. Mikołaja konferencja Donalda Tuska który obdarował prezentami dymisjami kilku ministrów oraz szefa CBA.

Tym samym grono zdymisjonowanych w tym tygodniu osób wygląda następująco:
Zbigniew Chlebowski
Mirosław Drzewiecki
Andrzej Czuma
Adam Szejnfeld
Grzegorz Schetyna
(warto dodać, że ten ostatni jako jedyny naprawdę dostał prezent, w postaci rekomendacji na funkcję szefa klubu PO)

Plus niezrozumiałe dla mnie przeniesienie do Sejmu z Kancelarii Premiera następujących panów:
Sławomir Nowak
Paweł Graś
Rafał Grupiński
(niektórzy twierdzą, że cała akcja została stworzona tylko po to, by Ci mili panowie pilnowali najbardziej obdarowanego z poprzedniej piątki)

Do tego jeszcze Donek rozpoczął procedurę odwołania Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA. I o ile poprzednie wydarzenia są dziwne, o tyle to jest już totalnym kosmosem, uwzględniając, że premier chce go zdymisjonować w ciągu tego tygodnia jeszcze.

I w ten sposób moglibyśmy nakręcić niesamowitą komedię, która w kinach w USA stałąby się niewątpliwie hitem: Jest sobie jakieś państwo, wszystko ładnie, pięknie, nagle biuro, mające wykryć korupcję, wykrywa ją w obecnym rządzie, tj. należycie spełnia swoje zadanie. I tu rozpoczyna się zabawa: główny podejrzany (zwany nie bez powodu premierem) zaczyna pociągać za sznureczki, by główny oskarżyciel (szef owego biura) nagle stał się głównym oskarżonym. I tylu tych głównych się pojawia, że aż się robi wielkie g... wiadomo co. Reakcja społeczeństwa jest mieszana, więc żeby podgrzać atmosferę, premier zaczyna rozdawać prezenty, o których już wspominałem, po czym rozpoczyna tajną nagłośnioną operację "Uwolnić orkę" "Zdymisjonować szefa biura". Akcja ma trwać tydzień. Niestety, lub na szczęście, do akcji wkracza Mały Książę (w tej roli prezydent), który zgodnie z ustawą, nowelizacją do ustawy, nowelizacją do nowelizacji ustawy, nowelizacją do nowelizacji do nowelizacji ustawy i tak dalej otrzymał prawo do podejmowania decyzji w czasie bliżej nieokreślonym. Korzystając z tejże możliwości, Mały Książę wyjeżdża za granicę, jednak jest po stronie głównego oskarżyciela=głównego oskarżonego, w rządzie dochodzi do roszady stołków (brzmi idiotycznie, ale prawdziwie), główny podejrzany podejmuje działania na własną rękę... a reszty fabuły nie trzeba się domyślać, ani oglądać w kinie, wystarczy obejrzeć wiadomości każdego dnia. Takiego scenariusza, to nawet Polański by się nie powstydził. A ma się czego wstydzić... Ale o tym może innym razem ;)

Fakt faktem, Tusk jeszcze niedawno (gdy Prezydent chciał się spotkać z członkami Rządu) bał się, że Kaczyński urządzi z tego spotkania kampanię prezydencką. Dziś całą Polska ujrzała, że po prostu bał się, że nie zrobi tego pierwszy, więc dziś postanowił sobie "zaklepać" niejako miejsce.Wszak premierowi bycie pierwszym się należy...

Jak długo pozostanie na pozycji tego pierwszego, zarówno jeśli chodzi o aferę hazardową, jak i o posiadanie władzy (czy to wykonawczej, czy ustawodawczej), czas pokaże...

Cytując głównego oskarżonego: "Mimo wszystko Prawda zwycięży". Oby...